Nicole Zogłowek na rocznym stypednium w Danii
15 czerwca 2015 r.

Witam wszystkich serdecznie. Z tej strony Nicole Zogłowek. Pewnie pamiętacie mnie z powodu mojego wyjazdu za granicę. Tak, to ja wyjechałam do Danii. Mój pobyt tutaj powoli dobiega końca. Chciałabym opowiedzieć Wam, jak to wszystko wyglądało, w jaki sposób nauczyłam się języków, jakich przyjaciół poznałam i jakie miejsca zwiedziłam. Zacznę od tego, że mój wyjazd był sponsorowany przez VDA. To stypendium załatwiła mi Pani Beata Kilar, która jest dyrektorką w Szkole Podstawowej nr 6 w Bytomiu. Nauczyciele z naszego Gimnazjum wybrali właśnie mnie, ponieważ miałam bardzo dobre wyniki w nauce. Z ludźmi z VDA mam bardzo dobry kontakt. Spotkałam się z nimi wiele razy w ośrodku dla młodzieży pod nazwą „Knivsberg”. Organizowaliśmy wspólnie wiele konferencji, koncertów i zabaw. Zawsze pomagali mi w trudnych sytuacjach, mogłam na nich liczyć zresztą tak samo, jak na nauczycieli w mojej teraźniejszej szkole, mianowicie w Deutsche Nachschule Tingleff, która znajduję się w mieście Tinglev. Pierwsze dni były bardzo ciężkie, czasami ze zdenerwowania nawet mówiłam do moich kolegów zza granicy w języku polskim. Rodzice zawieźli mnie do szkoły, pomogli się rozpakować i pojechali z powrotem do Polski. Bardzo bałam się, gdy zobaczyłam ich odjeżdżających spod szkoły, ale wiedziałam, że muszę sobie poradzić i że dam radę. Już od samego początku zaczęłam utrzymywać kontakty z rówieśnikami. Wiadomo, że największą ilość czasu spędzałam na skype rozmawiając ze starymi znajomymi i rodziną, ale myślę, że to zrozumiałe. Mam tutaj także Dianę i Tomka, którzy także dostali tak duża szansę jak ja i są ze mną w tej szkole. Gdy wszyscy muszą wyjechać na weekend do domów, my i Emilija (nasza koleżanka, która pochodzi z Litwy) wyjeżdżamy do Knivsberga, albo naszych koleżanek, czy kolegów. W pokoju mieszkam z Laurą i Merle. Laura mieszka w okolicach Kopenhagi, a Merle w Niemczech na wyspie pod nazwą Föhr. Merle odwiedziłam już w pierwszych tygodniach mojej przygody tutaj. Zwiedziłyśmy z jej rodziną całą wyspę i poznałyśmy niemieckie tradycje. Z Laurą i jej rodziną zwiedziłam Kopenhagę, byłyśmy razem w Tivoli, zostałam także zaproszona na bierzmowanie od Julii (jej siostry).
Bierzmowanie w Danii wygląda, jak komunia w Polsce. Jest to bardzo duża uroczystość, bardzo mi się podobało. Tak się ze sobą zżyłyśmy, że Laura odwiedzi mnie w pierwszych tygodniach wakacji w Polsce. Już nie mogę się doczekać :)

Teraz o szkole... w szkole znajduje się około 100 uczniów. Mieszkamy w dobrze wyposażonym internacie. Internat tutaj nie przypomina tego polskiego, mianowicie każdy pokój posiada systemy alarmów, komplet mebli, łazienkę i środki czystości. W każdym pokoju mieszka od dwóch do czterech osób. W naszej szkole mamy możliwość nauki na poziomie dziewiątej i dziesiątej klasy (trzecia gimnazjum i pierwsza liceum), aczkolwiek moi koledzy stąd są w wieku 14-18 lat. Jesteśmy podzieleni na tutorgrupy, nie na klasy. W każdej tutorgrupie znajduje się od 7-10 osób. Na stołówce jemy razem przy jednym stole, w każdą środę spotykamy się i rozmawiamy o naszym tygodniu, co się wydarzyło, czego oczekujemy w nadchodzącym tygodniu i co najważniejsze - jemy ciasto :) Ludzie w mojej szkole są różni. Każdy ma swoje zainteresowania, które może rozwijać. Codziennie, oprócz śród, ponieważ wtedy musimy sprzątać nasze pokoje i korytarze, mamy zajęcia, które wybieramy na początku roku szkolnego. Można jeździć konno, grać w piłkę nożną, ręczną, koszykową czy siatkową, pływać, biegać albo grać lub śpiewać w zespole. Mamy naprawdę wiele możliwości. Mój tutor, czyli tak jakby wychowawca nazywa się Thies. Jest bardzo przyjazny i wymagający. Potrafi jednak być surowy i lubi wiedzieć na czym stoi. Potrafi nas wiele nauczyć, w pewien sposób zastępuje moich rodziców, aczkolwiek jest to nie do porównania. W marcu prezentowaliśmy nasz szkolny musical. Wszyscy byli bardzo zaangażowani i mogę przyznać, że wszystko wypadło perfekcyjnie. W maju mieliśmy także wielką uroczystość zwaną „Galaabend”. Wszyscy byli odświętnie ubrani, jedliśmy wspólnie specjalne przygotowane posiłki i tańczyliśmy do nocy. Akurat tak się złożyło, że o zerowej godzinie były moje urodziny. Wszyscy śpiewali mi „Happy Birthday”, składali życzenia, dawali prezenty. Nawet na samą myśl chce mi się płakać.

Jeżeli chodzi o wycieczki klasowe, to byliśmy zimą wspólnie ze szkołą w Austrii na tydzień. W kwietniu zwiedziliśmy także Kopenhagę. Oprócz tego jeździliśmy na różne koncerty i zajęcia. Mogę też tutaj wspomnieć, że się zakochałam. Mój chłopak nazywa się Hendrik i pochodzi z Niemiec. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Pomaga mi w nauce i w trudnych chwilach. Jednakże nie wiadomo, co będzie dalej, ponieważ mój rok szkolny tutaj dobiega końca i postanowiłam wrócić do Polski. Bardzo tęsknię za moimi rodzicami i starymi znajomymi. Wiadomo, że będę tęsknić za osobami poznanymi tutaj, ale każdy wie, że coś, co jest stare się kończy, a nowe zaczyna. W Polsce wybrałam IV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Bytomiu. Będę kontynuowała tam naukę od drugiej klasy liceum, zdam maturę i później się zobaczy. Chciałabym w przyszłości zostać dentystką, ale jak to już wiadomo, od czasu do czasu plany nam się po prostu zmieniają. Jeszcze raz chciałabym podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w mój pobyt tutaj. Najbardziej podziwiam moich rodziców. Wiem, że było to bardzo ciężkie do przeżycia, ale cieszę się, że znów mogłam pokazać się z najlepszej strony i sprawić, żeby byli ze mnie dumni. Ten rok dobiega końca i bez przeszkód mogę powiedzieć, że to był najlepszy rok mojego życia. Przeżycia i wspomnienia zostaną tylko dla mnie. Nikt nie może sobie dokładnie wyobrazić, jak wspaniały i zarazem trudny był ten rok. Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieje, uczniowie, że zawsze dajecie z siebie 100%. Nigdy nie wiadomo, co Was w życiu spotka... :)
/Nicole Zogłowek/